Kolejna tajemnicza paczka :)

W zeszłym tygodniu po powrocie z pracy czekała na mnie miła niespodzianka - kolejna tajemnicza paczka pozostawiona przez kuriera :) No dobra, może nie była aż tak bardzo tajemnicza, ponieważ już od kilku dni wiedziałam, co znajdę w środku, ale moje oczekiwanie wcale nie było z tego powodu mniejsze.

 Po pierwszej fali radości, kiedy wreszcie dorwałam się do zwykłego, brązowego kartonu, przyszedł czas na dosyć znaczne zaskoczenie. Na szczęście pozytywne, ponieważ pod nijaką, brązową powłoką znalazłam jedną z najpiękniejszych przesyłek jaka kiedykolwiek do mnie dotarła :) Eleganckie, białe pudełko, z delikatnymi zielonymi zdobieniami i piękną nazwą marki na fioletowym tle. A w środku, pod warstwą cienkiej, jasnozielonej bibułki, dwa fantastyczne kosmetyki - kremowy żel pod prysznic oraz nawilżający balsam do ciała do skóry suchej. Do tego po 20 saszetek każdego z kosmetyków. Jeszcze tego samego dnia rozpoczęłam testowanie, a nazajutrz zabrałam się za dystrybucję próbek wśród rodziny i znajomych ;)

Tak właśnie zostałam Ambasadorką Le Petit Marseiliais :)

Jeśli chodzi o żel pod prysznic, to pierwsze wrażenie zrobił na mnie bardzo dobre - ładnie się pieni, jest delikatny, już po kilku dniach daje widoczny efekt nawilżenia. Dodatkowo na plus mogę zaliczyć fakt, że po użyciu jego zapach dosyć długo utrzymuje się na skórze. Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić, jest konsystencja, ale to już chyba sprawa indywidualnych preferencji - Le Petit Marseiliais Kwiat Pomarańczy jest dla mnie nieco za rzadki, zdecydowanie lepiej używa mi się kosmetyków o gęstszej konsystencji. 

Reasumując, kąpiel "w towarzystwie" tego żelu to naprawdę przyjemne doświadczenie. Co więcej, prostokątna buteleczka ładnie i oryginalnie prezentuje się na łazienkowej półce, ponieważ zdecydowana większość kosmetyków (przynajmniej tych, których używam obecnie) znajduje się w owalnych buteleczkach o opływowych kształtach. Takie wyróżnianie się jest zdecydowanie na plus :)

Balsam do ciała Le Petit Marseiliais przeznaczony do skóry suchej, po pierwszym użyciu wzbudził we mnie trochę mieszane uczucia. Z jednej strony, pięknie pachniał, z drugiej - pozostawił na mojej skórze tłusty film. Dopiero po paru dniach przyzwyczaiłam się do jego konsystencji i doceniłam naprawdę skuteczne działanie. Nie jestem posiadaczką zbyt suchej skóry, jednak myślę, że kosmetyk ten, zwłaszcza w okresie letnim, może być strzałem w dziesiątkę, ponieważ nawilża wzorcowo. Niestety, w moim przypadku nadaje się głównie do stosowania na noc, ponieważ w ciągu dnia, podczas upałów, moja skóra się po nim klei. W ciągu dnia używam go czasem, kiedy zależy mi na delikatnym błyszczeniu opalonej skóry, np do letniej sukienki :)

Warto wspomnieć, że balsam znajduje się w bardzo funkcjonalnej, zgrabnej buteleczce - używanie go to sama przyjemność, ponieważ ilość wyciskanego kosmetyku możemy łatwo dozować przy pomocy pompki. Nie ma nic gorszego niż walka z gęstym balsamem do ciała, który za nic nie chce wyjść z opakowania ;) Tutaj unikamy tego problemu. Jeśli chodzi o zapach, to podoba mi się zdecydowanie mniej niż zapach żelu pod prysznic... jest dla mnie nieco drażniący, na szczęście nie utrzymuje się na skórze zbyt długo.

Czy miałyście już możliwość używania kosmetyków tej marki? Jakie są Wasze wrażenia? Ja jestem bardzo ciekawa innych zapachów balsamów i żeli pod prysznic:)