13 czerwca 2014

3 balsamy brązujące - porównanie

Balsamy brązujące Kolastyna Dove Ziaja

Ponieważ kalendarzowe lato zbliża się wielkimi krokami, a temperatury panujące coraz częściej za oknem niezmiennie nam o tym przypominają, nadszedł czas aby wyjąć z szaf krótkie spodenki i zwiewne sukienki. Niestety, u mnie rok w rok wiąże się to z cierpieniem, ponieważ jestem posiadaczką bardzo jasnej karnacji i w okresie zimowym moja skóra jest tak biała, że prawie przezroczysta ;) Dlatego od bardzo dawna, już wczesną wiosną powolutku zaczynam podejmować różne działania, aby uniknąć szoku w momencie, gdy na termometrze nagle pojawi się temperatura powyżej 20 stopni.

Jak chyba każda kobieta lubię być opalona - zawsze mam wrażenie, że przy ładnie opalonej skórze w zasadzie każdy ciuch wygląda jakoś tak lepiej, twarz ma zdrowszy odcień, a ciało wydaje się smuklejsze i gładsze. Dlatego tak bardzo lubię wiosnę i lato :) Mam to szczęście, że opalam się bardzo szybko i nie licząc pierwszej z sezonie opalenizny, która jest zazwyczaj nieco czerwona, bez problemu osiągam ładny, brązowy odcień skóry. Oczywiście zawsze najlepiej wyglądać będzie opalenizna, która jest naturalna, jednak nie zawsze mamy możliwość skorzystać z promieni słońca. Jako że nie korzystam z solarium (byłam zaledwie kilka razy w życiu), alternatywą dla słońca są dla mnie balsamy brązujące. W zasadzie przez cały rok zawsze mam w szafce przynajmniej jeden, tak na wszelki wypadek, żeby przynajmniej nieznacznie poprawić koloryt skóry na przykład na święta, imprezę lub spotkanie rodzinne. Prawdziwe działania 'opalające' zaczynam uskuteczniać dopiero na wiosnę, kiedy to co drugi lub trzeci dzień staram się zamieniać zwykły balsam na ten o działaniu brązującym. 

W tym momencie posiadam 3 balsamy tego typu. Stosuję je zawsze po kąpieli, przed snem, ponieważ nie przepadam za zapachem, który pojawia się po nałożeniu większości kremów brązujących. Dodatkowo, niektóre z nich lubią odbarwiać ubrania, czego zdecydowanie wolałabym uniknąć. Szczególnie dokładnie rozprowadzam kosmetyk na nadgarstkach, w zgięciach łokci oraz nad kostkami, ponieważ są to miejsca, w których najczęściej tworzą się nieestetyczne zacieki, których ciężko jest się pozbyć. Oczywiście krem brązujący nie jest samoopalaczem, więc nie oczekujmy od niego natychmiastowego efektu - ważna jest cierpliwość i systematyczność.

Oto kosmetyki brązujące, których używam obecnie:

1. Kolastyna - brązujący balsam do ciała
- według obietnic producenta, ma nawilżać oraz nadawać efekt pięknej i długotrwałej opalenizny. 
- zawiera ekstrakt z orzecha włoskiego oraz masło kakaowe
- nie zawiera parabenów
- cena to ok 11 zł za 250 ml

Kolastyna - brązujący balsam do ciała
Balsam ma BARDZO intensywny zapach. Jak dla mnie jest on ewidentnie kokosowy, ale zakładam, że pachnie tak raczej masło kakaowe ;) Tak czy inaczej, dla mnie jest on zbyt mocny, więc po jakimś czasie od nałożenia zaczyna mnie męczyć, ale myślę, że znajdzie też swoje zwolenniczki. Balsam ma bardzo przyjemną, kremową konsystencję, dzięki czemu jest mega ekonomiczny - wystarczy naprawdę trochę, żeby dokładnie posmarować całe ciało. Doskonale nawilża, co nie zawsze można powiedzieć o kosmetykach tego typu - skóra jest po nim wyjątkowo gładka. Rozprowadza się nieźle, aczkolwiek trochę smuży, więc trzeba się nieźle namachać, żeby go równomiernie wetrzeć, jeśli nałożymy go za dużo :) 

Gdybym miała podsumować balsam Kolastyny, wystawiłabym mu bardzo pozytywną opinię, jako kosmetykowi pielęgnacyjnemu, ponieważ jeśli chodzi o opalanie, to nie zauważyłam zbyt intensywnego działania :) Być może jest to wina tego, że nie używałam go codziennie, jednak przy innych kosmetykach tego typu efekty były bardziej widoczne. Z drugiej strony, ani razu nie miałam przy nim problemu z zaciekami lub plamami na skórze, a to na pewno ogromny plus. Stosuję go bez stresu, że rano będę zmuszona założyć bluzkę z długimi rękawami, aby ukryć poplamione nadgarstki :) Sprawdza się również jako mocno nawilżający utrwalacz opalenizny.

2. Dove Summer Glow - fair to medium skin
- według producenta balsam odżywia i podkreśla naturalny kolor skóry - brzmi to dziwnie, ponieważ gdyby podkreślił mój naturalny kolor, to po jego zastosowaniu musiałabym być jeszcze bielsza niż jestem, a to chyba nie o to tu chodzi
- występuje w wersji do jasnej i ciemnej karnacji
- podobno zapewnia 24 godzinne nawilżenie
- cena to ok 16 zł za 250 ml

Dove Summer Glow - fair to medium skin
Dove Summer Glove jest klasykiem w dziedzinie balsamów brązujących. Pamiętam jeszcze czasy liceum, kiedy zachwycały się nim moje koleżanki ze szkoły. Ja zaczęłam używać go dopiero niedawno i mam nieco mieszane uczucia. Samo użytkowanie jest bardzo przyjemne - balsam ma zwartą konsystencję, nieźle się rozprowadza i przyjemnie pachnie. Dodatkowo, delikatne połyskuje, co ładnie wygląda na delikatnie brązowej skórze. Niestety, chwilę po nałożeniu skóra się nieco klei, a kilka godzin później zaczyna bardzo nieprzyjemnie pachnieć - takim typowym samoopalaczem. Dosyć długo trzeba czekać aż się wchłonie, więc nakładanie go na dzień, pod ubranie, raczej nie wchodzi w grę, gdyż może brudzić. Po zużyciu mniej więcej połowy opakowania pojawia się problem z wydobyciem reszty, ponieważ nawet kiedy postawimy go do góry nogami, nijak nie daje się wycisnąć i trzeba naprawdę sporo cierpliwości i machania opakowaniem, żeby wydostał się na zewnątrz. 

Opalenizna uzyskana dzięki Dove jest zadowalająca - delikatna i nie wpadająca w pomarańczowe tony, jeżeli balsam jest rozprowadzany cienką i równą warstwą. Czasem niestety zamiast złocistego brązu pojawia się nieco żółta poświata - u mnie dzieje się tak, kiedy używam go codziennie nie robiąc przerw. Ogólny efekt, jaki można osiągnąć, jest delikatny i naprawdę ładny. Czasem nakładam go tylko trochę na przedramiona, ponieważ lubię jak błyszczy w słońcu :) Niestety, największym rozczarowaniem jest zapach, który z całkiem przyjemnego podczas aplikacji, zamienia się w prawdziwy koszmar kilka godzin później.

3. Ziaja Sopot - balsam brązujący relaksujący
- według producenta balsam nadaje skórze równomierny odcień opalenizny, intensywnie nawilża  i chroni przed działaniem wolnych rodników
- niestety nie udało mi się odkryć na czym polega jego działanie relakcujące
- cena to ok 11 zł za 300 ml

Ziaja Sopot - balsam brązujący relaksujący
Ziaja Sopot to kolejny klasyk wśród kosmetyków brązujących. Jest to również pierwszy balsam brązujący jakiego kiedykolwiek używałam i wracam do niego od lat, pomimo, że była to współpraca raz lepsza, raz gorsza. Jego zapach, mimo, że nie jest specjalnie ciekawy, jakimś cudem kojarzy mi się z wakacjami - nie potrafię określić czemu, po prostu mam wrażenie, że pachnie podobnie do kosmetyków z filtrem, których używam lub używałam latem. Zapach ten oczywiście ulega znacznemu pogorszeniu po paru godzinach od zastosowania. Jest to zdecydowanie balsam dający najszybsze efekty - opalenizna pojawia się już po 2 użyciach i jest naprawdę widoczna. Dla jednych będzie to plus, dla innych minus - fajnie, że efekt jest zauważalny, jednak to właśnie z Sopotem miałam największe problemy jeśli chodzi o nierównomierną opaleniznę i zacieki. Często stosuję go razem ze zwykłym balsamem nawilżającym aby złagodzić ten efekt i uniknąć nieprzyjemnych rozczarowań. 

Balsam szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze tłustego filmu, dzięki czemu nie brudzi ubrań, jednak przez zapach samoopalacza używanie go w ciągu dnia nie wchodzi w grę. Nie jest kosmetykiem, który zbyt intensywnie nawilża. Należy stosować go z umiarem, ponieważ bardzo szybko można przekroczyć magiczną granicę i w mgnieniu oka zamienić się w pomarańczkę, ponieważ odcień opalenizny Ziaji potrafi wpadać w żółcie i pomarańcze. Idealny, kiedy potrzebujemy widocznego efektu "na już", jednak bardzo wymagający, jeśli zależy nam na równomiernej opaleniźnie. 

Balsamy brązujące Kolastyna Dove Ziaja

Reasumując: najszybsze efekty daje Sopot Ziaji, jednak jednocześnie najtrudniej jest go nałożyć i najłatwiej osiągnąć zacieki i pomarańczowe tony. Najlepiej nawilża Kolastyna, ale efekt brązujący jest aż zbyt delikatny. Wydaje się więc, że Dove stanowi coś pomiędzy nimi, ponieważ nieźle się rozprowadza i ładnie opala, jednak skóra po nim jest mocno klejąca. Żadnego z nich nie nazwałabym swoim ideałem i właśnie dlatego używam ich na zmianę, dzięki czemu z każdego mogę wyciągnąć to, co najbardziej mi odpowiada ;)

A czy Wy używacie balsamów tego typu?

25 komentarzy:

  1. Ja nie używam takich balsamów, ponieważ sobie z nimi nie radzę - zawsze znajdą się u mnie brzydkie plamy i nierówności po ich nałożeniu. Wolę się poświęcić i kilka godzin poleżeć na słońcu i się opalić, mimo, że blada jestem tak samo jak ty. :)
    Nowy post u mnie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja zdecydowanie też wolę opalić się naturalnie, ale czasem po prostu nie mam takiej możliwości, więc zostają balsamy :)

      Usuń
  2. Ja na lato lubię używać suchy olejek z Nuxe z drobinkami, daje śliczny efekt na skórze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuu, brzmi ciekawie! nie słyszałam o nim wcześniej :)

      Usuń
  3. Miałam wszystkie 3 i chyba najbardziej lubię Dove, choć Ziaja też jest fajna :) Kolastyna w moim przypadku nie dawała praktycznie żadnego efektu :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie też efekt jest minimalny, ale lubię go za dobre nawilżenie :)

      Usuń
  4. Mam Ziaję i rzeczywiście trochę robi zacieki. Jest bardzo wydajna i męczę się już z nią długo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie tak samo, mam ten balsam już któryś miesiąc :)

      Usuń
  5. Ja polecam masełko brązujące z Bielendy - nie zostawiło mi żadnych smug, efekt był widoczny już po drugim użyciu (pomimo, że przerwa między pierwszym a drugim trwała ponad tydzień), a do tego bardzo ładnie i delikatnie pachnie. Jak dla mnie jest rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam je kiedyś i też bardzo mi odpowiadało. a w zeszłym tygodniu widziałam je u mojej babci na półce ;)

      Usuń
  6. Z tego balsamu z Ziaji byłam bardzo zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja przez bardzo długi czas też, a potem zaczęłam testować inne produkty:)

      Usuń
  7. zapraszam do mnie na bloga, coś czeka na Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój sposób na opaleniznę to opalanie natryskowe, potem balsam koloryzujący do podtrzymania. Teraz kupiłam zupelnie nowy produkt i pierwsze użycie za mną. Póki co jestem zadowolona, ale na końcową ocenę jeszcze za wcześnie, więc jeszcze ciiii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, ze nigdy nie korzystalam z opalania natryskowego, ale mysle ze to dobra alternatywa dla solarium i balsamow kiedy mamy malo czasu przed jakims waznym wydarzeniem :)

      Usuń
  9. Nie używałam, choć ten dove brzmi zachęcająco:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten z Dove jest ciekawy, szkoda tylko, że ma nieciekawy zapach..

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja nie używam balsamów brązujących, ale kiedyś stosowałam Dove i był ok :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Balsam brązujący ze Ziaji jest zdecydowanie najlepszy z czasem przy nakładaniu nauczyłam się jak go poprawnie rozsmarować i gdzie najbardziej muszę uważać i teraz zacieki już nie stanowią u mnie problemu a Kolastyne stosuje do twarzy i dekoltu bo w razie jakichkolwiek zacieków można je łatwo zamaskować ponieważ opalenizna jest... stosunkowo słaba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niezły pomysł, też chyba wypróbuję nakładanie Kolastyny na twarz - skoro jest zbyt delikatna do ciała, może w ten sposób bardziej się sprawdzi ;)

      Usuń
  13. Ja najbardziej lubię ten z perfecty ;d bo nie pachnie jak samoopalacz :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam kiedyś ten Dove, ale nie umiem się tym dobrze wysmarować, zawsze mam jakieś plamy, wyglądało jakbym się czymś ubrudziła i dałam sobie spokój :D ogólnie nie lubię przebywać na słońcu, o opalaniu nie wspomnę. Niestety też ja się raczej nie mogę opalić, ewentualnie spalić i skóra schodzi raz dwa, więc od dłuższego czasu wyglądam jak ''córka młynarza'' :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, przynajmniej będziesz zdrowsza unikając słońca, zawsze to jakiś plus :D

      Usuń
  15. Nie używam brązujących balsamów, ale bardzo fajnie, że zrobiłaś takie porównanie. Może kiedyś się na któryś skuszę :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. Jeśli masz jakieś pytania lub po prostu chcesz się ze mną skontaktować, pisz bezpośrednio na adres tytezmozesz7@gmail.com. Odpowiem na każdą wiadomość :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...