17 kwietnia 2015

Orientana morwa i lukrecja - miało być tak pięknie...


Orientana morwa i lukrecja  krem

Jakiś czas temu uznałam, że najwyższa pora dorzucić do moich kosmetycznych zbiorów chociaż trochę nowości o składzie bardziej naturalnym od większości produktów, których używam na co dzień do twarzy. Tak dla zasady, dla lepszego samopoczucia i na dobre rozpoczęcie nowego roku.
Zdecydowałam się postawić na firmę Orientana, ponieważ wydawała mi się pewniakiem - bo przecież polska (jednocześnie inspirowana Azją), z kilkuletnim stażem, no i całkowicie naturalna. Moja skóra udowodniła mi, że jednak byłam w błędzie.

Pierwsze wrażenie było całkiem pozytywne - prosty, dosyć estetyczny, zafoliowany kartonik i zwykłe, okrągłe pudełeczko kremu, dodatkowo zabezpieczone srebrną, grubą folią. Całość wykonana solidnie i z dbałością o szczegóły. Kolejne wrażenie było już dużo słabsze - jak tylko odkręciłam słoiczek i usunęłam srebrną folię, poczułam zapach kremu - i jako fanka dobrze pachnących kosmetyków poczułam się szczerze rozczarowana... po kilku dniach udało mi się wreszcie ustalić, czym pachnie Orientana - ewidentnie jest to zapach środków czystości z PKP. Kojarzycie tą charakterystyczną woń w toaletach pociągów dalekobieżnych? Daję Wam słowo, że dokładnie tak pachnie ten krem - i potwierdziłam to wśród kilku osób, więc nie jest to tylko moja opinia ;)

Orientana morwa i lukrecja

Przez strasznie męczący zapach sama aplikacja kremu również nie należała do najprzyjemniejszych, mimo, że kosmetyk ma dobrą konsystencję i nieźle się wchłania. Zapach po jakimś czasie się ulatnia, ale trwa to dosyć długo.

Niezrażona kilkoma pierwszymi aplikacjami doszłam do wniosku, że dla dobra mojej cery będę twarda i pozostanę wierna Orientanie do czasu aż sprawi, że moja buzia będzie idealnie gładka i promienna, jak obiecywał producent. Niestety, nic takiego nie nastąpiło, a stała się rzecz o wiele gorsza - na mojej twarzy zaczęły się pojawiać całkowicie niechciane niespodzianki pod postacią wyprysków i zaskórników. Cera była wyraźnie obciążona i wyglądała po prostu nieładnie, błyszczała się i miała nieprzyjemny koloryt.

Wytrzymałam około trzech tygodni, na początku wmawiając sobie, że może właśnie tak moja skóra oczyszcza się ze wszystkich syfów i konserwantów jakie jej wcześniej serwowałam, jednak moja cierpliwość skończyła się zanim udało mi się o tym przekonać, ponieważ miałam dość widoku swojej twarzy w lustrze. Teraz, po około miesiącu udało mi się uspokoić cerę i znów wygląda nieźle.

Jedno wiem na pewno - krem morwa i lukrecja na pewno nie zostanie na mojej łazienkowej półce, ponieważ całkowicie się nie dogadaliśmy. Mało który krem tak wyraźnie mi nie służył. A tak w niego wierzyłam!

Cena: 34zł

Jedynym plusem kremu był fakt, że dostałam do niego kilka ciekawych próbek kosmetyków Orientany, którymi byłam pozytywnie zaskoczona. Macie jakieś doświadczenia z produktami tej firmy? 

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że się u Ciebie nie sprawdził ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha kojarzę ten pociągowy zapach, nie wiem czy byłabym taka dzielna i nakładała wciąż taki krem na twarz xd

    OdpowiedzUsuń
  3. A zapowiadało się tak fajnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. I never heard about these brands before. I don't think they're available here....but lovely review!

    http://modaodaradosti.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dobrze, ze tu trafiłam, bo właśnie wczoraj zastanawiałam sie nad kupieniem ich sobie,

    OdpowiedzUsuń
  6. Testowałam kiedyś ten krem i niestety nie przypadł mi do gustu. Delikatnie mówiąc.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. Jeśli masz jakieś pytania lub po prostu chcesz się ze mną skontaktować, pisz bezpośrednio na adres tytezmozesz7@gmail.com. Odpowiem na każdą wiadomość :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...