Z tuszem Max Factor 2000 Calories Dramatic Look znamy się już bardzo długo. Za pierwszym razem wypróbowałam go, kiedy był dostępny w drogeriach w cenie 50 zł. Egzemplarz, który posiadam obecnie kosztował mnie zaledwie 19 zł, więc wszystko idzie w dobrym kierunku ;)
Jeśli chodzi o tusze do rzęs, zdecydowanie jestem wierna marce Maybelline - mam kilku swoich ulubieńców, do których chętnie wracam, a i nowości bardzo chętnie testuję. Jeżeli chcecie przeczytać moje recenzje czterech tuszów Maybelline, zapraszam TUTAJ. Ale dziś nie o tej firmie będzie mowa. Dziś chciałabym Wam przedstawić tusz, do którego wracam po kilku sezonach przerwy, czyli jeden z najbardziej znanych produktów marki Max Factor.
2000 Calories jest kosmetykiem powszechnie znanym i raczej lubianym. Ja po raz pierwszy miałam z nim do czynienia już bardzo dawno temu - szybko się polubiliśmy, jednak wzajemna fascynacja nie trwała długo, ponieważ tusz dosyć szybko wysychał w buteleczce, co przy cenie ponad 50 zł za opakowanie było dla mnie nie do zaakcepotwania. Po bolesnym rozstaniu wróciłam do niego raz jeszcze, dobre kilka miesięcy temu i z tego co pamiętam, byłam nieco rozczarowana, ponieważ efekt na rzęsach był prawie niewidoczny - z perspektywy czasu widzę, że musiałam trafić na jakiś zleżały lub stary produkt, który po prostu nie był w stanie spełnić swojego zadania.
W skrócie o Max Factor 2000 Calories Dramatic Look:
- świetnie pogrubia rzęsy, dając możliwość stopniowania oczekiwanego efektu - nadaje się i na co dzień do delikatnego makijażu i na większe wyjścia, kiedy oczekujemy efektu WOW
- ma wygodną, tradycyjną, gęstą szczoteczkę z włosia - czyli taką, jaką lubię najbardziej. Nie dla mnie silikonowe twory o wymyślnych kształtach.
- ładnie podkręca
- nie kruszy się, nie rozmazuje, jest trwały
- radzi sobie z rozdzieleniem rzęs, nie zostawia grudek
- dobrze się zmywa mleczkiem lub płynem miceralnym
- ma ładny, głęboki kolor
- eleganckie, klasyczne opakowanie
- tak przyjemnie się go nakłada, że można czasem przesadzić z ilością ;)
Generalnie z czystym sumieniem mogę go polecić, jeżeli tak jak mi bardziej zależy Wam na pogrubieniu i podkręceniu rzęs, niż na wydłużeniu ich.
W sumie czego bym nie napisała, to i tak efekty najłatwiej będzie Wam ocenić po prostu na zdjęciach :) Z góry przepraszam za zaczerwienione oczy, jednak na szybko zmywałam poprzedni tusz, aby przed pójściem spać zrobić jeszcze zdjęcia na bloga - a jakby tego było mało, na prawej powiecie wciąż miałam pozostałości po jęczmieniu ;)
(Tak na marginesie - strasznie ciężko jest zrobić zdjęcie oczu nie robiąc jednocześnie zeza...)
***
Miałyście okazję używać tego tuszu? Może również pisałyście u siebie jego recenzję? Jeżeli tak, będę wdzięczna za linki w komentarzach :)
Uwielbiam ten tusz w codziennym makijażu, chociaż dawno już go nie miałam. Używałam zawsze tego z wygiętą szczoteczką :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zauważyłam, ale pięknie wygląda na Twoich rzęsach. ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
No bardzo fajnie wygląda na rzęsach :) Nie miałam go jeszcze :)
OdpowiedzUsuńJa również jeszcze go nie próbowałam , lecz po efekcie na Tobię , myślę że wart jest zainteresowania.
OdpowiedzUsuńJakie Ty masz Cudowne rzęsiska :) Pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:) staram się o nie dbać :)
UsuńEfekt na rzęsach jest bardzo fajny :) Kiedyś często używałam tego tuszu :)
OdpowiedzUsuńMój codzienny ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńAle długie rzęsy! :) to efekt maskary, czy bez niej też są takie długie? ;)
OdpowiedzUsuńMogę prosić o poklikanie w linki w nowym poście? Będę wdzięczna ;*
http://wyprobuj.blogspot.com/2014/11/sheinside-bluza-konkurs-wygraj-bon.html
_________________
+KONKURS, możesz zdobyć bon o wartości $100 na zakup ubrań, biżuterii, itp. Zajrzyj, dodaj komentarz i wygraj!
bez tuszu też są dosyć długie, ale raczej cienkie niestety :) bez tuszu ani rusz :)
Usuń