Po banalnej i średnio odkrywczej książce "W szpilkach od Manolo", nadszedł czas na przeczytanie czegoś odrobinę bardziej ambitnego. Padło na "Kochałam psychopatę" autorstwa Amerykanki, Barbary Bentley. Książka wzbudziła moje zainteresowanie, ponieważ jest oparta na prawdziwych wydarzeniach z życia autorki, a myślę, że dobrze jest czasem przeczytać coś wiarygodnego, a nie tylko podziwiać kreatywność pisarzy :)
Brnąc przez prawie 500 stron powoli i stopniowo poznajemy główną bohaterkę, Barbarę, oraz historię, jaką napisało dla niej życie. Jeśli mam być szczera, tą samą treść bez problemu udałoby się zawrzeć na liczbie stron o połowie mniejszej, dzięki czemu udałoby się zaoszczędzić nie tylko dużo papieru, ale i czasu czytelnika. Mniej więcej w połowie książki byłam już bardzo mocno znudzona skrajną naiwnością Barbary, a powtarzające się w kółko niemal identyczne sytuacje zaczynały działać mi na nerwy.
Na niekorzyść książki przemawiał też język, którym została napisana - wydawał mi się sztuczny i nieskładny. Trochę wyglądało to dla mnie na sytuację, w której ktoś dotarł do osoby po ciężkich przejściach i spontanicznie zaproponował żeby na ich bazie stworzyć bestseller, nie przejmując się brakiem jakiegokolwiek talentu pisarskiego potencjalnej autorki. Do końca książki dotarłam stosunkowo szybko, ale samo ostateczne "zakończenie" ciągnące się przez jakieś 50 stron zanudziło mnie niemiłosiernie. Czytając dobrą książkę zawsze smutno mi się robi na myśl o zbliżającym się końcu lektury, w tym wypadku czytałam w tempie błyskawicy byle by tylko przebrnąć przez ciągnący się jak flaki z olejem wątek sądowy mający zwieńczyć całą historię.
Pomimo, że "Kochałam psychopatę" zdecydowanie nie trafi na listę moich ulubionych lektur, cieszę się, że po nią sięgnęłam. W pewnym stopniu przybliżyła mi problem, z którym nigdy wcześniej nie miałam styczności - czyli jak bardzo toksyczny związek z osobą z problemami psychicznymi może wpłynąć na nasze życie oraz jak ślepo potrafimy zadurzyć się w kimś, kto na nasze uczucie w najmniejszym nawet stopniu nie zasługuje. Intryga, którą przedstawiła autorka, była tak wielopoziomowa i skomplikowana, że w pewnym momencie miałam problem żeby nadążyć za wszystkimi perfekcyjnie dopracowanymi kłamstwami męża Barbary. Ten wgląd w sposób funkcjonowania mózgu psychopaty, który w najdrobniejszych szczegółach jest w stanie przewidzieć reakcje i potrzeby swojej ofiary, tak, aby całkowicie ją od siebie uzależnić, był momentami bardzo przejmujący. Wizja, że jeden człowiek jest w stanie uknuć tak złożoną intrygę i w tak ogromnym stopniu zaślepić zdrowy rozsądek partnera, wydaje się wręcz niemożliwa, czym niewątpliwie budzi pewną niechęć i niedowierzanie ze strony czytelnika.
Reasumując: liczyłam na coś ciekawszego, ale nie żałuję, że sięgnęłam po "Kochałam psychopatę". Wychodzę z założenia, że każda książka uczy nas czegoś nowego, więc czas nad nią spędzony na pewno nie był zmarnowany.
Średnio zachęciłaś mnie do sięgnięcia po ta książkę, ja ogólnie czytam inne książki. Kupić jej nie kupię, może kiedys znajdę ją u mnie w bibliotece i przeczytam. Ale ogólnie zachęcam wszystkich do czytania! :)
OdpowiedzUsuńJa również szczerze zachęcam do czytania:) może akurat nie tej książki, ale jest wiele innych godnych uwagi:)
UsuńSzczerze przyznam wolę film od książek :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje zdanie, ja chociaż uwielbiam chodzić do kina i mogłabym tam bywać codziennie, to jednak wolę książki :)
Usuńniestety przypomina mi to trochę mocno mój poprzedni związek, po którym do dzisiaj dochodzę do siebie...
OdpowiedzUsuńto może właśnie Ty powinnaś sięgnąć po tą książkę? mnie ona sporo nauczyła, ponieważ dotyka tematu z którym nigdy nie miałam styczności, ale dla Ciebie może okazać się jakiegoś rodzaju rozwiązaniem lub wskazówką.
UsuńMimo wszystko chętnie przeczytałabym tą książkę...
OdpowiedzUsuńtak jak napisałam, każda książka nas czegoś uczy, nawet ta która nie do końca trafiła w nasz gust :)
Usuń